Czasami naprawdę potrzeba żołnierskich słów i lekkiego wstrząsu. Z taką tezą rozpocznę dzisiejszy tekst, zastanawiając się nieco nad rolą prezesów i rządzących w klubach. W ostatnim wydaniu „Tygodnika Żużlowego” mogliśmy przeczytać rozmowę z prezesem Sławomirem Knopem, zarządzającym klubem z Rawicza. Im częściej obserwuję wypowiedzi tamtejszego włodarza, tym bardziej umacniam się w przekonaniu, że to barwna postać, w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Pisząc z grubsza, prezes się nie szczypie i mówi wprost, jak jest. Żużlowcom nie chce się jechać? Wykłada kawę na ławę i krytykuje. Oczywiście, że niektóre sprawy zapewne pozostają w rozmowach prywatnych, w szatni, na torze. Czasami może jednak warto, by ujrzały nieco światła? Można by sobie zadać pytanie, czy momentami nie za ostro z krytyką na tych swoich zawodników? Jak rozumiem, chodziło głównie o dość łatwą porażkę na własnym torze z ekipą z Poznania. Okazuje się jednak, że reakcja żużlowców w Rawiczu byłą piorunująca i znakomita. „Niedźwiadki” zostały podrażnione do tego stopnia, że z leniwych misiaczków, stały się drapieżnymi zwierzętami i na Łotwie urwały ostatnio punkty tamtejszemu Lokomotivowi. Dało się? Nic tak nie działa, jak podrażnienie ambicji. Przynajmniej u ludzi z charakterem. „Jesteś sterem, białym żołnierzem, nosisz spodnie, więc walcz” – śpiewała Beata Kozidrak i zespół Bajm.
Z tymi reprymendami różnie bywa. Postawy prezesów w klubach są oczywiście różne. Od tych potulnych, że zawsze jest dobrze, a jak nie jest, to na pewno będzie. Po te mocniejsze, bardziej charyzmatyczne. Są prezesi czy właściciele, którzy nie wtrącają się lub robią to rzadko, pozostawiając większość spraw sztabowi i trenerowi. Są tacy, którzy angażują się mocno, czasami za bardzo. Są też przypadki, kiedy do akcji wkraczają kibice. Tutaj to dopiero różnie bywa. Jeśli to tylko słowne i mocne napomnienia, czemu nie? Natomiast jestem przeciwnikiem wymierzania kar w postaci wkraczania do klubowych autobusów czy zaczepek cielesnych na ulicy, jak choćby niedawne akcje z kibicami Legii. Czy to na pewno kibice? Ciekawie mieli też ostatnio przy Reymonta w Krakowie. Piłkarze długo nie mogli wyjść z budynków klubowych po powrocie z Radomia, gdzie „zaklepali” sobie spadek z Ekstraklasy.
Barwne postaci w środowisku żużlowym? Cóż, na pewno od razu przed oczami mamy byłego prezesa z Łodzi, Witold Skrzydlewskiego, który zawsze potrafił zaskoczyć swoimi wypowiedziami. Nadal obecny w środowisku i blisko tamtejszego klubu. Szczery do bólu i za to należy go cenić. Kiedyś mieliśmy Władysława Komarnickiego, który w światku żużlowym, ale też we własnym gorzowskim klubie, potrafił zamieszać słowem. Skoro przy Władysławach jesteśmy, to chyba warto wspomnieć o seniorze Gollobie. W Bydgoszczy zawsze miał dużo do powiedzenia i nie jest to zarzut, a stwierdzenie faktu. Myślę prezes, mówię także Pani Marta Półtorak. Od lat obecna przy żużlu. Kiedy kierowała klubem z Rzeszowa, wielu chichrało się pod nosem. Myślę jednak, że trzeba mieć dużo odwagi, charyzmy i wiary w siebie, żeby wejść w środowisko zdominowane przez mężczyzn, zarządzać klubem, gdzie twardzieli nie brakuje, a dodatkowo odnosić sukcesy – sportowe czy marketingowe.
Powyższe postaci to oczywiście te osoby, które widzę w pierwszym rzędzie, myśląc o prezesie wyrazistym. Zapewne było i jest ich więcej. Na drugim biegunie umieścić należałoby jednak zdecydowaną większość. Czy to wada, że ktoś jest cichy i mniej wyrazisty? Oczywiście, że nie. Każdy ma prawo zarządzać swoim klubem czy biznesem tak, jak uważa za stosowne. Czasami brakuje mi jednak w wielu miejscach konkretnego walnięcia pięścią w stół. Są też prezesi, którzy dużo gadają, a mało z tego wychodzi. Znacie powiedzenia z krową? No właśnie.
Czemu zacząłem od Rawicza i tamtejszego prezesa, jego ostatniej mocniejszej wypowiedzi? Bo to dowód na to, że często, gdzie akcja, tam reakcja. W momencie pisania tekstu jestem przed meczami Rawicza z Tarnowem. Pierwszy odbędzie się w Wielkopolsce i jeśli dojdzie do skutku w terminie, czytając te słowa będziemy wiedzieli, jak wysoko Unia tam przegrała. Nie jestem prorokiem, a w typowaniu zawsze szło mi średnio, ale nie boję się wypowiedzieć tych słów. Biorąc pod uwagę formę obydwu zespołów, Rawicz jest zdecydowanym faworytem. „Niedźwiadki” są aktualnie w tendencji zwyżkowej. Morale są silne po wygranej na Łotwie.
Tarnowianie natomiast przegrali wysoko na własnym torze z Kolejarzem Opole – wstyd i kompromitacja. Zastanawiam się, czy po tamtym spotkaniu w „Jaskółczym Gnieździe” padły mocniejsze słowa? Chyba powinny. Dobrze jest budować miłą i cukierkową atmosferę. Warto jednak pamiętać, że w żużlu trzeba walczyć. Sprzęt jest niezwykle ważny, ale morale również. Kiedy wódz nie może pokierować, kto ma to zrobić? „Jaskółki” za trenera mają na szczęście Stanisława Burzę i tu byłbym spokojny o podtrzymanie koncentracji. Może jednak i prezes klubu powinien zareagować? Nowa Unia – mówili. Kibice w Tarnowie widzą stare błędy i Unię jeszcze starszą, która dostaje baty na własnym torze od Kolejarza Opole – z całym szacunkiem do tego klubu. Kilka lat temu „Jaskółki” zdobywały medale DMP. Jak rozmienić sukcesy na drobne? Temat na grubszą pracę gotowy w Tarnowie. Mimo wszystko, liczę tam na jakąś pozytywną reakcję i przynajmniej walkę w kolejnym domowym meczu – z Rawiczem właśnie.
Wstrząs jest czasem potrzebny. Nawet, jeśli trzeba wstrząsnąć własnym zespołem. Nie gadać od rzeczy i za dużo, ale do rzeczy i w normie. „Jesteś żaglem, szalonym wiatrem, Twoja siła, to skarb” – śpiewała dalej w refrenie „Białej Armii”, Beata Kozidrak.